sobota, 8 czerwca 2013

Szary podkoszulek , spodenki kąpielowe, jedna skarpetka, stary pasek i  ściskacze do ćwiczeń. 
Masa wspomnień, kilkadziesiąt zdjęć , mętlik w głowie i pustka w sercu. 

To wszystko co pozostało mi po mojej największej miłości. 

Miłości do ARABA. 


To nie będzie kolejny blog o miłości, złamanym sercu  czy braku sensu życia. 
Próbuję podzielić się moimi uczuciami, z wami. Anonimy to są osoby, których teraz potrzebuję. 
Nawet tych złych opinii żeby szerzej otworzyły mi oczy na nowe (lepsze? ) życie. 
Może szybciej dojdę do punktu, w którym  zacznę żyć swoim życiem i znajdę drogę która jest mi przeznaczona. Samotnie. 
Samotnie, bo akurat tego potrzebuję? 

Wiem, jak spojrzeć na mój wiek, to można mnie oceniać że nie mam pojęcia o życiu, o miłości i nie powinnam wcale zaczynać pisać moich "uczuć" tutaj, a poszukać sobie bardziej kreatywnego zajęcia. 
Wiem, i próbowałam. Nic to nie pomogło. 
Nie szukam wsparcia, bo nikt mi pomóc nie może, jednak oczekuję jedynie troszkę zrozumienia. 
Łatwo nie jest. Choć z natury jestem (byłam) twarda.  Teraz, po zakończeniu związku, z którym miałam wielkie nadzieje, nie pozostaje mi nic innego jak "udawać" twardą i nie poddać się. 
Przecież to TYLKO chłopak... /P.