Masa wspomnień, kilkadziesiąt zdjęć , mętlik w głowie i pustka w sercu.
To wszystko co pozostało mi po mojej największej miłości.
Miłości do ARABA.
To nie będzie kolejny blog o miłości, złamanym sercu czy braku sensu życia.
Próbuję podzielić się moimi uczuciami, z wami. Anonimy to są osoby, których teraz potrzebuję.
Nawet tych złych opinii żeby szerzej otworzyły mi oczy na nowe (lepsze? ) życie.
Może szybciej dojdę do punktu, w którym zacznę żyć swoim życiem i znajdę drogę która jest mi przeznaczona. Samotnie.
Samotnie, bo akurat tego potrzebuję?
Wiem, jak spojrzeć na mój wiek, to można mnie oceniać że nie mam pojęcia o życiu, o miłości i nie powinnam wcale zaczynać pisać moich "uczuć" tutaj, a poszukać sobie bardziej kreatywnego zajęcia.
Wiem, i próbowałam. Nic to nie pomogło.
Nie szukam wsparcia, bo nikt mi pomóc nie może, jednak oczekuję jedynie troszkę zrozumienia.
Łatwo nie jest. Choć z natury jestem (byłam) twarda. Teraz, po zakończeniu związku, z którym miałam wielkie nadzieje, nie pozostaje mi nic innego jak "udawać" twardą i nie poddać się.
Przecież to TYLKO chłopak... /P.